19 października 2017

O tym, co wstyd i odwaga mają wspólnego z CSR?

Autorka: Jolanta Blaszkowska-Bastian
Gość specjalny: Marek Weltrowski-Knopik, Członek Zarządu Motor Centrum

Na jakie ryzyka warto się uodpornić działając na polu odpowiedzialności społecznej biznesu? Jeśli wstyd pochodzi ze strachu, a odwaga ze szczerości, to jak to możliwe, by stały w jednym rzędzie? Na te pytania pomoże mi znaleźć odpowiedź mój gość – Pan Marek Weltrowski-Knopik, Członek Zarządu Motor Centrum. Nasza rozmowa rozpoczyna cykl rozmów HRset-u z biznesem. Rozmów na temat wyborów, które podejmujemy chcąc być blisko swoich wartości.

– Małe i średnie firmy coraz częściej angażują się w rozwiązywanie lokalnych problemów lub wsparcie inicjatyw społecznych nie definiując tych działań jako CSR. Powstają one spontanicznie, z potrzeby zrobienia czegoś pożytecznego lub jako reakcja na konkretną prośbę. To nie to samo, co poukładany program CSR spięty ze strategią firmy w dużych koncernach. Ale czy przez to mniej wartościowy?

Marek Weltrowski-Knopik: Dużo firm prowadzi niesformalizowane działania. Często o tym rozmawiamy w gronie przedsiębiorców. My również prowadziliśmy różnorodne akcje, niejako ucząc się ich w działaniu. Dwa lata temu podjęliśmy decyzję o programie bardziej formalnym – dlatego powstało „Pomaganie przez naprawianie”. Moim zdaniem, kiedy dojrzewa świadomość odpowiedzialności społecznej warto kierować się zasadą, że każda skala pomocy jest ważna. Zasięg i zakres nie powinien być czynnikiem, który nas powstrzyma, a bywa, że mamy taki hamulec z tyłu głowy…

Wygląda na to, że jednym z czynników cenzurujących zaangażowanie w programy CSR jest skłonność do wydawania ocen. Kiedy budżety nie pozwalają firmom działać bardziej, pojawia się wahanie, czy w ogóle rozwijać ten obszar. Rośnie niepewność czy firmę będzie na to stać, kiedy zmieni się płynność finansowa i jak lokalne środowisko zareaguje na skalę działań. Mówimy tu zarówno o wewnętrznych ocenach, których dokonuje biznes oraz o tych, które płyną z otoczenia, jako feedback. Porównywanie bywa zabójcze dla motywacji, szczególnie, kiedy wypadamy słabiej niż inni. Potrzebujemy wówczas czegoś, co uspokoi naszą niepewność. Co może tym być?

Marek Weltrowski-Knopik: Odwołałbym się do źródła – po co to robimy. Nasza inicjatywa wyszła z chęci, a nie z potrzeby uzyskania wartości w postaci marketingu, promocji. To nie był główny cel. Moim zdaniem w biznesie pojawia się taki moment, kiedy zaczyna się myśleć o odpowiedzialności społecznej, lokalnej. W każdym razie ja takimi pytaniami żyłem. W firmie próbowaliśmy na nie wspólnie szukać odpowiedzi. Wierzę, że w ludziach jest dobro i chcą to robić właśnie z tego powodu.

Osobiste przekonania, na temat własnej odpowiedzialności jako przedsiębiorcy odgrywają rolę akumulatora. Potrzebujemy wiedzieć skąd popłynie energia. A ta pochodzi z wartości, do których właściciele, osoby zarządzające, interesariusze przykładają wagę. To one pozwalają podejmować decyzje, rozstrzygać dylematy i aktywizować firmę na polu CSR.  A jednak myślenie, że ktoś powodowany jest potrzebą serca jest mało popularne w ocenie biznesu…

Marek Weltrowski – Knopik: Bardzo się zmieniamy jako społeczeństwo, potrafimy i chcemy pomagać. Jednocześnie w przypadku działań społecznych biznesu, pojawiają się pytania – „To jakie jest to drugie dno?”. Dlatego kluczowa jest transparentność działań, ich pokazywanie i mówienie o nich głośno. To z kolei skutkuje ryzykiem wstydu. Wstyd dotyczy tego, że być może za mało robimy, że może nie tak… Wstyd wiąże się również z trudnością mówienia o tym głośno. Czy możemy się chwalić czy nie. Wstyd jest bardzo obecny w Polsce.

Warto zastanowić się, jakie konsekwencje ma przekonanie, że nie powinniśmy mówić głośno o tym, co zrobiliśmy dobrego dla innych. Czym skutkuje dla społecznego zaangażowania myślenie, że ten, kto prawdziwie pomaga nie mówi o tym? Wstyd, o którym wspomina Pan Marek to jedno z bardziej powszechnych doświadczeń. Im mniej się o nim mówi, tym bardziej wpływa na nasze życie. Wstyd jest bardzo ludzki, dotyczy nas wszystkich. Biznes nie jest tu wyjątkiem. Wstyd jest podszyty strachem – boimy się, że rozczarujemy. Jeśli skala pomocy firmy jest w opinii społecznej niewystarczająca, to pojawia się obawa przed tym, że zawiedliśmy lokalną społeczność, a to uderza w wartość firmy, jej wizerunek. Powszechnym sposobem na unikanie wstydu jest wycofywanie się z działań i sytuacji, które na niego narażają. Niestety tym sposobem skutecznie zablokujemy działania w obszarze odpowiedzialności społecznej biznesu lub przestaniemy o nich mówić głośno.

Marek Weltrowski-Knopik:  Pomaganie wymaga promocji jak każda inna aktywność. Jeśli nie będziemy o tym mówić, to nikt nie będzie o tym wiedział, a to oznacza, że ci którzy chcieliby się przyłączyć, są pozbawieni tej szansy. W Polsce niezręcznie czujemy się z chwaleniem. Zwłaszcza jeśli dostrzegamy, że firmy wydają środki na reklamę działań społecznych.  To budzi natychmiastową wątpliwość. Wpadamy przez to w błędne koło – ponieważ nie mówiąc o tym, nie zwiększamy zasięgu pomocy.

Moje osobiste doświadczenia w akcjach charytatywnych Ultrakrwi pokazały, że zaangażowanie rozprzestrzenia się jak wirus pod warunkiem, że inni o nim wiedzą. Nasi Partnerzy nie mieli wobec nas specjalnych oczekiwań medialnych. Popierali inicjatywę, okazali wsparcie i nie oczekiwali promocji. Z drugiej strony, dlaczego mamy tego nie robić? Popatrzmy na to z perspektywy tych, dzięki którym każdy biznes funkcjonuje – klientów. Na ile to ważne dla klienta, że firma, z której produktów lub usług korzysta angażuje się społecznie? Według „ojca polskiego CSR” profesora Bolesława Roka zaangażowanie społeczne biznesu nie musi zwiększać sprzedaży firmy, jednak zwykle wpływa na postrzeganie marki, przekłada się na lojalność klientów, pracowników czy dostawców.

 Marek Weltrowski-Knopik: W inicjatywach społecznych biznesu potrzebna jest odwaga. Po pierwsze, by w ogóle działać, po drugie, by mówić o tym głośno. Każde działanie, każda skala pomocy jest istotna. Ale jeśli zaczniemy ją wartościować, to ją skutecznie wyhamujemy… Mamy jednak świadomość, że ta odwaga wiąże się z dylematem, czy będziemy jako biznes w stanie odpowiedzieć na społeczne oczekiwania, jeśli się zaangażujemy…

Świadomość odpowiedzialności społecznej biznesu to nie tylko efekt trendu czy wymogów współczesnego świata. To również wewnętrzna potrzeba osób, które biznes tworzą. Dająca możliwość praktycznej realizacji wyznawanych wartości. Sięgając do tej wartości będzie nam łatwiej uodpornić się na ryzyka, jakie niesie zaangażowanie społeczne. Pamiętając jednocześnie, że świadomość odpowiedzialności społecznej najlepiej dojrzewa w działaniu.  Rozumiem dylemat, o którym z rozwagą mówi Pan Marek. Pewnie wielu z nas rozumie… pamiętając zdanie z Małego Księcia autorstwa Antoine’a de Saint-Exupéry’ego – „Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś”.